środa, 16 marca 2011

Viva España!

Między ciszą a ciszą... postanowiłem przyjrzeć się bliżej kilku spaniardzkim trunkom. Mój jęzor kolejny raz udowodnił iberyjskie inklinacje :), oczywiście zdajecie sobie sprawę z faktu, że skoro moja twórcza przerwa na naszym blogu trwała...... dlugo za długo to opróżniłem wiele butelek - ale z szacunku dla czytelników obarczę Was opinią jedynie o nieprzeciętnych flaszkach :)

Spośród nastu hiszpańskich win wybrałem te cztery, a kolejność na zdjęciu nie jest przypadkowa...

Zdecydowanym rarytasem jest wywodząca się z mojego ulubionego regionu Crianza Carta de Oro z 2006r. firmowana przez piwnice Berberana. To 100% tempranillo, krwiste i iskrzące, przekonuje złożonymi i dojrzale miękkimi czerwonymi owocami oraz zaskakująco subtelnymi wręcz aksamitnymi nutami drewna, dzięki którym staje się solidne i jędrne. Wyhaczyłem je w PiP i warto bylo wydać te 50 PLN  - jak się później okazało przepłaciłem, bo w sklepie Vininova (King Cross) można je kupić za niecałe 37 PLN!
Na drugim miejscu uplasowało się ciekawe winko z kultowych okolic górnego biegu rzeki Duero - Ribera del Duero. Kolejne czyste tempra (rocznik 2008) które spędziło 6 miesięcy w dębowych beczkach. Skomplikowane, przesmaczne nuty malin zmielone z ziemistym i skórzanym podniebieniem. W wino zupełnie przypadkiem zainwestowałem 46 PLN w naszym lokalnym (wildeckim) sklepiku osiedlowym - gorąco polecam!
Brązowy medal przyznaję Seleccion Oro od Berberany - w tym miejscu nie będę się produkował bo pisałem już o tym winie w swoim pierwszym poście... Pewne jest, że jeszcze nie raz do niego wrócę!
Last but not least - Vespral  - pochodzenie bliżej nieokreślone - ale kojarzę, że to raczej wino dyskontowe... dyskontowy jednak na pewno nie jest bukiet!!! To bardzo intrygujący kupaż tempranillo i garnach'y - lekko stłumiona fioletowawa suknia, wynagradza bogactwem zapachów i smaków, pięknie wytrawne i owocowe po chwili raczy nas złożonymi kombinacjami korzeni i przypraw... a w bonusie daje nam intrygującą słodycz - bardzo, bardzo... musimy tylko ustalić skąd się wzięło i ile kosztuje, ale obstawiam że warto!

Czuj duch!

PS. Ostatnio miałem małe tete-a-tete z informatykiem z pracy i jak mu powiedziałem, że u mnie wieczorami często wygrywa WINO - to mnie pouczył że nie mówi się wino tylko 'pik' :)

3 komentarze:

  1. Wałęsając się w niedookreslonym celu po King Crossie znalazłem sklep bezpośredniego importera Berberany - Vininova, a w środku Carta de Oro z 2007 za 35,90 PLN!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę Berberanę ostatnio w rękach miałam w PiP i już etykieta wygląda fajnie, sugerując że w środku znajduje się płyn dobrej jakości - tylko muszę wypić to z kimś, kto nie krzywi się na sam napis "Rioja":) Obiecuję w tej weekend coś napisać w końcu o tej Zielonej Górze - jakoś po urlopie nie mam czasu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Większych wrażeń dostarcza jednak rocznik 2006... PS. Pamiętajcie o gumie do żucia po wypiciu paru kieliszków! Jak nie zacznie się lepiej sprzedawać to zajadą mnie na śmierć...

    OdpowiedzUsuń